sobota, 19 lutego 2011

Mniej niż zero...

No, że jest mniej niż zero o tej porze roku to nic dziwnego.
To, że jest mniej niż -20, to w sumie - dla tej szerokości i długości geograficznej - też nic dziwnego.
Teraz.
Bo pamiętam, że w zeszłym roku trochę się dziwiłam. A nawet więcej, niż trochę, w co drugim poście pomstowałam na pogodę.
Od tygodnia mamy dwudziestostopniowy mróz. Aktualnie termometr w mojej przeglądarce wskazuje -26 stopni Celcjusza. Nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić do marca. 
I co? 
I nic.
Młoda nadal chodzi na basen i na chór, do którego jest pół godziny szybkiego marszu, czasami nie zakładając rękawiczek.  Ja pomykam do pracy w spódniczce nad kolana. Wieczorem, kiedy będzie jeszcze zimniej (zapowiadają -28), idziemy do teatru. I nawet astma tak bardzo nie dokucza.

1 komentarz:

  1. Ja chytrze na czwartek i piątek wziąłem urlop:-)
    Ale całej zimy przeurlopowac się nie da. Za to w przyszłym tygodniu schowam się w środę za plecami obrońców ojczyzny i znów nie pójde do roboty. Aby do wiosny:-)

    OdpowiedzUsuń