środa, 30 stycznia 2013

Мороз и солнце, день чудесный!

Mróz i słońce, piękny dzień! - katuje się Puszkinem kolejne pokolenia dzieciaków, ale faktycznie - trudno o piękniejszy opis zimy. Szkoda, że Tuwim tego nie przetłumaczył, bo dostępne w necie przekłady nie bardzo mi się podobają. 
Śliczną mamy zimę tego roku. Nic, tylko przypinać narty, zakładać łyżwy - czy po prostu ciepłe buty - i na dwór! Szaleję z Młodą na sankach, wyciągam sąsiadów do lasu, uciekam w soboty na lodowisko - chwytam chwilę! 

Baterie do aparatu noszę w... staniku. Bo zmarznięte w kieszeni bardzo szybko odmawiają współpracy. Dość dziwnie zapewne wyglądam, grzebiąc sobie w bluzce w miejscach publicznych, no i uciekają mi wspaniałe kadry:
- długowłosa i długonoga blondynka w zgrabnym kożuszku, szaliku z drogiego sklepu i kozaczkach na 12cm szpilce...
- gość w radosnych butach z futrem na wierzchu, pasiastych spodniach, futrzanej łaciatej kurtce i czapce, którą być może założył na lewą stronę - też futrzanej;
- dwornik (yyy - cieć? zamiatacz ulic? opiekun domu?) w wielkiej fufajce, walonkach za kolano i z olbrzymią miotłą;
i jeszcze parę innych, których nie zdążyłam utrwalić. No, ale przynajmniej udaje mi się fotografować nieruchome obiekty:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz