poniedziałek, 11 lutego 2013

Godziny szczytu

Ludzie w metrze, jak to ludzie - w tłumie nieco bardziej agresywni, niż zazwyczaj, ale w końcu każdy złachany jak pies i chce jak najszybciej do domu. Słuchawki na uszy albo czytnik/tablet w ręku  i już podróż staje się znośniejsza, nawet jeśli na przeciwległej ławce leży bezdomny czy podchmielony (o, jak to dobrze czasami mieć katar).
Na ścianie plakat.
Pokrzepiający.
"Duszno i ciasno? Mamy za to najładniejsze metro. Persen. Uspokaja.".


Tak w ogóle pogoda jest ohydna, dopadło mnie przeziębienie, dławi mnie w piersiach, a po wyjściu na ulicę mam poczucie nieuchronnie zbliżającej się katastrofy. Jestem osaczona przez miasto, które mnie dusi mgłą, przytłacza budynkami, ogłusza silnikami samochodów i modulowanym wyciem pojazdów uprzywilejowanych.

Persen?

2 komentarze:

  1. I właśnie tej moskiewskiej zimy obawiam się najbardziej, bo ja zdecydowanie ciepłolubna jestem...oj będzie to wyzwanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ciepłolubna. Ale odwilży mam dosyć. Ja chcę mróz! Albo wiosnę! A nie takie byle co.

      Usuń