Ludzie w metrze, jak to ludzie - w tłumie nieco bardziej agresywni, niż zazwyczaj, ale w końcu każdy złachany jak pies i chce jak najszybciej do domu. Słuchawki na uszy albo czytnik/tablet w ręku i już podróż staje się znośniejsza, nawet jeśli na przeciwległej ławce leży bezdomny czy podchmielony (o, jak to dobrze czasami mieć katar).
Na ścianie plakat.
Pokrzepiający.
"Duszno i ciasno? Mamy za to najładniejsze metro. Persen. Uspokaja.".
Tak w ogóle pogoda jest ohydna, dopadło mnie przeziębienie, dławi mnie w piersiach, a po wyjściu na ulicę mam poczucie nieuchronnie zbliżającej się katastrofy. Jestem osaczona przez miasto, które mnie dusi mgłą, przytłacza budynkami, ogłusza silnikami samochodów i modulowanym wyciem pojazdów uprzywilejowanych.
Persen?
I właśnie tej moskiewskiej zimy obawiam się najbardziej, bo ja zdecydowanie ciepłolubna jestem...oj będzie to wyzwanie:)
OdpowiedzUsuńJa też ciepłolubna. Ale odwilży mam dosyć. Ja chcę mróz! Albo wiosnę! A nie takie byle co.
Usuń