środa, 20 marca 2013

Gniazdo Głuszca

Dzięki uprzejmości Moskwicza znalazłam się w sympatycznej, jak się okazało, knajpce zwanej Gniazdem Głuszca (Гнездо Глухаря). Mieści się ona nie byle gdzie, tylko w budynku dawnej redakcji gazety literackiej, w której niegdyś pracował Okudżawa. NB budynek oryginalny, wygląda co najmniej na lata siedemdziesiąte na pierwszy rzut oka. Na drugi to konstruktywizm z zastanawiającym gzymsem socklacystycznym, internet mówi, że rok 1931.
W ogóle coś mnie prześladuje ostatnio konstruktywizm, jeszcze jedna zapomniana perełka znajduje się tuż obok amerykańskiej ambasady, będę musiała jej zdjęcie zrobić (perełce, nie ambasadzie), ale o czym to ja chciałam?
A, o Gnieździe Głuszca.
Znaczy sama knajpa taka sobie. Na niskim parterze, czy wręcz w suterenie betonowego budynku, z elementami konstrukcyjnymi widocznymi w suficie, z wystrojem przypominającym nieco szkolną stołówkę z lamperią na ścianie (nie ma lamperii, chyba, ale tak mi się nieodparcie kojarzyło), i wygląd menu nie napawał optymizmem (dlatego ograniczyłam się do lampki wina). Ale po zgaszeniu plafonier i oświetleniu sceny wnętrze zdecydowanie zyskało na przytulności.
A potem na scenę wyszło czterech facetów z gitarą i zrobiło się jakoś swojsko.
Bo główna sprawa w Gnieździe to koncerty. Bo to knajpka bardowska - choć koncerty nie tylko bardów. Ja akurat byłam na czymś, co można nazwać "старые песни о главном" - śpiewa cała sala (z tym, że, khm, byłam tam najmłodsza), wykonawcy zapodają jakieś śmieszne przeróbki, jak to z gitarą przy ognisku. Ale występować tam będzie np. Archipowski, Paganini bałałajki. Czasem są wieczorki poetyckie. Miejsce, w którym klimat tworzą ludzie. I jest to miły klimat.

Ogromne wrażenie zrobiła na mnie pani, siedząca przy sąsiednim stoliku, siedemdziesiątkę miała na karku najmarniej. Zamówiła bliny (bo to był akurat koniec Maslenicy), śledzia, pół litra piwa i dwie setki. A potem po prostu dobrze się bawiła, śpiewając, tańcząc, i biorąc autografy u wykonawców. I było to... wzruszające.

3 komentarze:

  1. Moja podróż do Moskwy to będzie zwiedzanie śladami Kocianny, magiczne miejsce ta knajpka :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mariola, śpiesz się! Knajpka oczywiście będzie zawsze, bardowska muzyka też. Ale już teraz występuje np. rodzina Wizborów wykonując piosenki nieżyjącego Wizbora - seniora, czy wielu wykonawców z wieczorkami Okudżawy.
    Trzeba się spieszyć póki w formie są Aleksandr Dolski (70+), czy Sergiej Nikitin (70+), czy Aleksandr Gorodnicki (85).....

    OdpowiedzUsuń
  3. Gorodnicki 5 dni temu skończył 80, i daj mu Boże więcej, a pośpieszyć się na ich koncerty warto.

    OdpowiedzUsuń